- KIM!!!! - nagle usłyszałam głos Hazzy, a wszyscy przenieśli wzrok w tamtą stronę, po chwili wybuchając niepohamowanym śmiechem. Z piasku wystawała tylko zbulwersowana głowa loczka.
- O-oł... - Wydusiłam pomiędzy salwami śmiechu. Tak, wystająca z piasku, krzycząca głowa jednego z tej wkurzającej piątki to zdecydowanie jedna z najśmieszniejszych rzeczy które widziałam.
- Dorwę cię ty amerykańska żmijo! - zaczęłam śmiać się jeszcze bardziej niż wcześniej. Nie zdawałam sobie jednak sprawy jak często te dwa słowa będą używane jako określenie mnie. Ani trochę.
A jednak. Zaczęło się właśnie od tego. Ta cała ksywa...
American viper
Dzięki Hazza. Masz czego chciałeś.
~*~
- Nie wybaczę ci tego - odezwał się loczek, otrzepując z resztek piachu i patrząc na mnie morderczym wzrokiem.
- Też cię kocham - zachichotałam, cmokając ustami w jego stronę.
- Wiedziałem! - Krzyknął wskazując na mnie palcem, a na jego twarzy nagle wyrósł uśmiech.
- Widzisz? Już mi wybaczyłeś - odparłam klepiąc go po ramieniu.
- Nie prawda - skrzyżował ręce na wysokości klatki piersiowej, dumnie unosząc głowę w górę i odwracając ode mnie wzrok. Przewróciłam tylko oczami, skupiając się na drodze do auta. Nagle wpadłam na znakomity pomysł.
Po co mam się męczyć jak ktoś może mnie ponieść? Podbiegłam do Nialla i skoczyłam mu na plecy, śmiejąc się już w trakcie biegu.
- Ej! Co ja jestem? Wielbłąd? - blondyn udał oburzonego, ale cały groźny wyraz twarzy zniszczył uśmiech poszerzający się z każdą sekundą udawania.
- Tak, mój wielbłądek - przytuliłam twarz do jego karku i oplotłam nogi wokół jego talii.
- Awww... - przeciągnął, pozwalając mi wygodnie rozłożyć się na jego plecach.
- Będą z tego dzieci, ja wam mówię - skomentowała to Am, na co ja popatrzyłam się na nią jak na debila i postukałam się po czole.
- Jasne...
- Cicho tam American Viper. My cieszylibyśmy się z bycia wujkami, nie chłopaki? - odparł Harry.
- Nawet tego nie skomentuję
~*~
- Nie pchaj się Tomlinson - fuknęłam z irytacją kiedy ten w tym samym czasie co ja postanowił wyjść z auta co spowodowało zatkanie się całkowicie wejścia. - No... patrz, co... zrobiłeś - wysyczałam przez zęby, próbując się wyszarpać. Na szczęście, udało mi się to zrobić. W innym przypadku pewnie umarlibyśmy w tej pozycji, a mi nie uśmiecha się umieranie z tym pedałem u boku.
Pomyślałam, wyobrażając sobie dwa kościotrupy siedzące w progu drzwi do samochodu, zarośnięte pajęczyną, a w tle odgłosy świerszczy. Ej, czy ja jestem normalna?
- Nie sądzę - odparła z całkowitą powagą Watson, a reszta popatrzyła się na mnie ze zdziwieniem i zdekoncentrowaniem w tym samym momencie. Czekaj, wróć. Czy ja to powiedziałam na głos? Ups. Przynajmniej tylko to ostatnie zdanie. Wzruszyłam ramionami, sztucznie się uśmiechając.
- Whatever - parsknęłam śmiechem i dopiero wtedy zorientowałam się że wszyscy już wysiedli z auta. - No to, ummmmmmmmmm... Cześć? - uniosłam powoli rękę, niezręcznie nią machając.
- Co to za pożegnanie? - blondyn uniósł pytająco brew, a po chwili parsknął śmiechem i podszedł do mnie, obejmując ramionami, na co na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech.
Kątem oka zobaczyłam jak Am z Zaynem robią coś dziwnego, bardzo skomlikowanego ze swoimi rękami, na końcu machając palcami i chichotając pod nosem. Łat da fak? To ich jakieś nowe przywitanie czy tam pożegnanie... Bóg wie co to jest? Zmarszczyłam brwi, ale machnęłam ręką bo i tak nie umiałabym się tego nauczyć.
- Pa, Liam - uśmiechnęłam się pod nosem, obejmując go lekko jedną ręką.
- Do zobaczenia - odwzajemnił uśmiech.
- No to cześć, Kim - odparł Harry na co ja tylko mruknęłam coś pod nosem, nawet nie patrząc na Tomlinsona, odwracając się i idąc w stronę mojego domu. No co? Nie chce mi się tam sterczeć i żegrać z wszystkimi po pół godziny.
- Ej! Czekaj! - wrzasnęła Am, biegnąc za mną i po drodze machając jeszcze chłopakom.
~*~
Już same opadały mi się powieki. Ledwo widziałam ekran telewizora przed sobą. Naciągnęłam na siebie mój mięciutki kocyk i w końcu pozwoliłam oczom całkowicie się zamknąć. Myślałam że zrobię sobie taką godzinną drzemkę bo było dopiero około dziewiętnastej. Aż uśmiechnęłam się na tą przepiękną myśl. Niestety, uśmiech na mojej twarzy nie utrzymał się na długo bowiem usłyszałam pukanie do drzwi.
No chyba sobie żartujesz człowieczku. Westchnęłam z irytacją podnosząc się do pozycji siedzącej i z niechęcią przecierając zasypane oczy, po czym ledwo wstałam i skierowaliśmy swoje kroki w stronę przedpokoju już któryś raz słysząc wkurzający dzwonek.
- Idę no! - fuknęłam otwierając drewniane pudło i podnosząc wzrok na osobę stojącą na przeciwko mnie. - Oh, to ty Zayn
- Hej - uśmiechnął się krzywo.
- Co cię do mnie sprowadza? - spytałam, unosząc pytająco brew.
- Chciałem pogadać - westchnął, wwiercając we mnie swój wzrok i podciągając rękawy bluzy do góry, tak że mogłam zobaczyć te zapierające dech w piersiach arcydzieła.
- Jasne, wchodź
_________________________________________________________________________________
Macie ciekawy koniec 👌
Kocham
@BywaSmiertelna jejku to jest takie awwwww boze genialne ff czekam na nexta
OdpowiedzUsuńMówiłam już że ten blog jest mega śmieszny? Nie? To teraz mówię. Ciekawe czego chce Zayn...
OdpowiedzUsuńDo następnego Skarbie <3
Świetny. Czekam na następny.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńszybko next bo nie wytrzymam!!!!
OdpowiedzUsuńja to Kocham!!! nie kończ tego!!!!
I LOVE THIS FANFICTION!!!
ciekawe która dziewczyna będzie z którym i co chce Zayn!!! ja ci chyba zabronie kończyć w takim momencie!!!
opowiadaniaonedirection-maya.blogspot.com
Maya:*
Zostałaś nominowana do LBA (Liebester Blog Award) przeze mnie!!!
OdpowiedzUsuńWięcej informacji na blogu:
opowiadaniaonedirection-maya.blogspot.com
Maya :*
jak zawsze super zapraszam na bloga mojej przyjaciółki na którym opisuje filmy
OdpowiedzUsuńhttp://mylittlecrazypassion.blogspot.com/