* Kim's POV *
- Szoruj, szoruj Tomlinson. - Uśmiechnęłam się z wyższością, śledząc wzrokiem klęczącego przy moich drzwiach chłopaka, wraz z czwórką swoich kolegów, myjących mi podłogę w korytarzu.
Ten zerknął tylko na mnie przelotnie z niezadowolonym wyrazem twarzy; Po tym jak zrobiłyśmy naszym kochanym sąsiadom awanturę na środku chodnika, słyszalną na całe miasto, całe umazane w farbie, zgodzili się wymyć mi podłogę.
Na początku śmiali się z naszego wyglądu i nie chcieli się zgodzić, ale miałyśmy wystarczającą ilość argumentów, żeby odpuścili. Tym razem byli wyjątkowo uczciwi. Tak jak obiecali przyszli równo o szesnastej, a my w tym czasie zdążyłyśmy umyć się i przebrać.
I tak oto jestem. Stoję teraz z Am po drugiej stronie pokoju, nabijając się z pięciu fok, klęczących u mych stóp.
- No szybciej, szybciej chłopcze z małpą na głowie. Nie umyjesz tego do jutra. - Prychnęłam, krzyżując ręce na wysokości piersi.
- Harry. - Warknął tylko, na co przewróciłam oczami.
- Tak, tak małpo. - Szepnęłam sama do siebie, a Amy zaczęła chichrać się jak naćpana hiena. Jej śmiech bardzo zaraża więc po chwili, każdy śmiał się pod nosem z wyjątkiem samego Harrego, który właśnie mordował mnie wzrokiem.
Wzruszyłam ramionami i mrugnęłam do niego okiem, mając w zamiarze jeszcze bardziej go wkurzyć, co chyba mi się udało, bo wyglądał jakby zaraz miał wybuchnąć.
- Dobra, to już prawie koniec. Możecie iść, Tomlinson da sobie radę. - Powiedziałam, uśmiechając się złowieszczo do Tomlinsona.
- Co?! Czemu ja?! - Oburzył się szatyn, wstając.
- To za oblanie mnie wodą. Ciesz się że jeszcze żyjesz. - Odpowiedziała Am, fucząc pod nosem.
- Właśnie. - Potwierdziłam, popychając go z powrotem na podłogę i przyglądając jego poczynaniom.
Jęknął głośno, mierząc nas wzrokiem od góry do dołu i zaczął ścierać resztki farby. - Poza tym, to podobno był twój pomysł. - Dodałam, opierając się o framugę drzwi od salonu.
- To była nasza zemsta. - Przejechał ostatni raz ścierką po podłodze, podnosząc się z kolan. - Ale zrozum. - Podszedł do mnie, patrząc prosto w oczy, z poważną miną. - My nie chcemy się z wami kłócić. Nie jesteśmy waszymi wrogami. Przestańcie uprzykrzać nam życie, to my odczepimy się od waszego. Okej? - Spojrzałam na niego zdziwionym wzrokiem.
Myślałam że jest głupi jak but, ale chyba się myliłam. Wzruszyłam ramionami, kiwając głową w stronę drzwi wyjściowych.
- Chyba powinieneś już iść. - Odparłam spokojnie, patrząc prosto w paskudne oczy Tomlinsona. Nic już nie mówiąc, odwrócił się, wychodząc z domu i zostawiając nas same.
- Wow. - Wydusiła Am, patrząc na mnie zdziwionym wzrokiem.
- Co? - Spytałam jak gdyby nigdy nic.
- Myślałam że nie ma mózgu. - Parsknęła śmiechem, a ja tylko pokręciłam głową i skierowałam się do kuchni.
~*~
- Jezu! - Pisnęłam, zakrywając twarz poduszką. Amy zrobiła prawdopodobnie to samo, tylko głośniej. W końcu to przecież ona jest tą która boi się horrorów. Dokładnie tak. Jesteśmy na tyle mądre, żeby oglądać The Ring o dwudziestej pierwszej, przy zasłoniętych roletach i zgaszonym świetle. A potem będziemy marudzić że mamy schizy. Jak zwykle.
- Zaświeć światło! - Wrzasnęła, przyciskając twarz do poręczy kanapy w moim salonie. Wstałam szybko z miejsca, podbiegając do przełącznika, przynajmniej tak mi się wydaje. Zaczęłam jeździć dłońmi po ścianie w poszukiwaniu kwadratu włączającego światło. Nie udawało mi się to, a Am po raz kolejny pisnęła, prawie mnie ogłuszając. - No włącz!
- Nie mogę znaleźć! - Jęknęłam, w końcu znajdując upragniony włącznik. W całym pokoju nagle zrobiło się jasno, a Am odetchnęła z ulgą.
- Ja już tego nie oglądam. - Powiedziała głosem przepełnionym strachem, zerkając na mnie zza poręczy. - Wyłącz to.
- Okej. To nie dla nas. Teraz będziemy srać ze strachu, zamiast spać. Mogłyśmy tego nie oglądać. - Mówiłam, wyłączając film i wyjmując płytę z odtwarzacza.
- To był twój pomysł. - Prychnęła. - Już nigdy nie odpiorę telefonu. Nawet od ciebie. - Poruszyła się niespokojnie na siedzeniu, wpatrując w przestrzeń. - Co to było? - Szepnęła nagle, wiercąc się.
- Ale co? Nic nie słyszałam. - Otworzyłam szeroko oczy, wkładając płytę do pudełka.
- Zaczyna się. Schizy. - Pokręciła głową z niezadowoleniem. - Chodź tu. Boję się. - Wyciągnęła do mnie ręce, a ja usiadłam obok, obejmując ją ramionami. - Myślałam że to nie jest aż takie straszne.
- Ja też. - Zgodziłam się z nią.
Nagle w całym pomieszczeniu rozdzwonił się telefon, a my popatrzyłyśmy na siebie z przerażeniem i zaczęłyśmy piszczeć jak głupie.
- Oglądałyśmy materiał z kasety! Umrzemy za siedem dni! Ja nie chcę! Mam dopiero szesnaście lat! Nie odbieraj tego! - Am zaczęła panikować z szokiem i strachem w oczach, wpatrując się w komórkę grającą All Time Low - Canals.
- Ej! Może to ktoś znajomy, albo Luc i Josh. - Próbowałam uspokoić Am.
- Sprawdź. - Powiedziała, przytulając się do poduszki, podczas gdy ja podbiegłam do komórki, zerkając na wyświetlacz.
- Nieznany numer. - Amy znowu zaczęła piszczeć, a ja pokręciłam tylko głową.
- Nie odbieraj! To na pewno to! - Wrzasnęła, ale zignorowałam ją, wciskając zieloną słuchawkę.
- Daj spokój. To tylko film. - Odparłam, po czym przycisnęłam aparat do ucha. - Halo? - Usiadłam obok przestraszonej Am, która właśnie miała zawał i słuchałam ciszy panującej po drugiej stronie. - Halo. - Powtórzyłam, marszcząc brwi.
- O, hej. W końcu odebrałaś. - Odezwał się wesoły głos, który rozpoznałabym wszędzie. Jeden z naszych ukochanych sąsiadów.
- Niall. Skąd masz mój numer. - Warknęłam nieprzyjemnie, a moja przyjaciółka westchnęła z ulgą, wraz z usłyszeniem imienia blondasa.
- Od Louisa. - Powiedział jakby to była najnormalniejsza rzecz na świecie.
- A ten patafian to niby skąd go ma? - Spytałam wściekła.
- Nie wiem. Jego się pytaj. Co robisz? - Usłyszałam jakieś szeleszczenie a potem kilka głosów na raz.
- Nie powinno cię to obchodzić. W ogóle mnie nie znasz, a dzwonisz sobie tak o w nocy? - Zdziwiłam się.
- Jak to. Znam cię. Jesteś naszą sąsiadeczką. Kim Jones... Przynajmniej takie nazwisko było napisane na drzwiach, więc chyba..
- Tak, to moje nazwisko. - Przerwałam mu. - Po co do mnie dzwonisz? Masz coś ważnego do przekazania, albo nie wiem, jest jakaś inwazja zombie i chcesz mnie o tym poinformować? - Bąknęłam zirytowanym głosem.
- Nie, nie ma żadnych zombie. Po prostu mi się nudzi. - Parsknął śmiechem. - Jesteś z Amy?
- Yym, tak? Nocuje u mnie. Ale po co ci to wiedzieć? - Spytałam podejrzliwie, a blondynka zmarszczyła brwi w zdezorientowaniu.
- No bo zaraz do was wpadam. - Odparł jak gdyby nigdy nic.
- Nie? Nikt cię tu nie zaprasza. - Warknęłam.
- Co? Chce tu przyjść? - Spytała Am, na co przytaknęłam głową.
- Ej, no weź już nie bądź taką wredotą Kim. - Powiedział smutno.
- Niech przyjdzie. Mamy schizy, Kim. Im więcej ludzi w tym pokoju tym lepiej. W tej sytuacji nie obchodzi mnie że to nasz znienawidzony sąsiad. - Fuknęła Amy, robiąc błagalną minę.
- Dobra, przyłaź jak musisz. Tylko nie przyprowadzaj tych lamusów. Wystarczy że jeden z was będzie w moim domu. - Jęknęłam, wkurzona.
- Ale.. Zayn chce iść ze mną. Może? - Odparł blondas, wyraźnie radośniejszym tonem.
- Zayn. Nie wiem. - Na mojej twarzy pojawił się dziwny grymas. Nagle Amy wyrwała mi komórkę z dłoni i zaczęła się drzeć.
- Przyjdźcie wszyscy! Oglądałyśmy horror i boimy się teraz wszystkiego! - Zrobiłam zdziwioną minę, trącąc ją łokciem w brzuch. - Ał. - Rozłączyła się, oddając telefon w moje ręce.
- Na prawdę chcesz ich wszystkich tutaj?
- Chcę kogokolwiek kto jest człowiekiem. Nie ma sensu już się z nimi kłócić, Kim. Oni nawet nam nic nie zrobili. - Odepchnęła od siebie koc, a ja Spojrzałam na nią zszokowana.
_________________________________________________________________________________
ZNOWU PIERWSZA? to już szok termiczny ^^ nie no czekałam tylko na moment kieduy w końcu przestaną zachowywać się w stosunku do chłopaków tak wrednie... pozytywnie mnie zaskoczyłaś kochana i czekam na nexta :D xD
OdpowiedzUsuńHahahhaha uwielbiam je xD Cieszę się że dalej piszesz :*
OdpowiedzUsuńTe dwie panny są fenomenalne :)
OdpowiedzUsuńNa prawdę wkręciłam się w to twoje opowiadanie :)
Całuję mocno Xx
CAROL<3
http://sc-soclose-1d.blogspot.com/